środa, 27 stycznia 2016

Całkiem dobre dni

Czasem tak jest... że jestem w Krakowie.
Na przykład na ważnym spotkaniu.
I na przykład potykam się na progu, wchodząc do knajpki i ląduję na czterech łapkach.

Ale za to jeszcze nic dzisiaj nie zepsułam w mieszkaniu u przyjaciółki.
Może to jeszcze przede mną, a może idzie nowe?

Przemawiałby za tym fakt, że tym razem na popołudniowe zajęcia w Bytomiu nie udałam się w gumowych różowych klapkach, jak ostatnio.                                                                        

Jest naprawdę fajnie :)

6 komentarzy:

  1. Z tym padaniem Aniu nie jesteś sama, nie wiem czy to będzie jakaś pociecha dla Ciebie, ale mam podobnie. Ostatni raz padłam w maju, to i tak długo się już trzymam ;)
    Na pewno idzie nowe, w końcu kiedyś musi przyjść :))

    OdpowiedzUsuń
  2. a komu różowe klapki przeszkadzają?? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ zupełnie nikomu:) W tym rzecz, że nie zauważyłam, w czym wychodzę :)))

      Usuń
    2. Kantor na pewno by się ucieszył.

      Usuń