sobota, 24 października 2015

Z bytomskich zajęć

Formy dramatyczne - tak nazywa się przedmiot na trzecim roku.
Klasyczny spektakl teatralny, opera, balet, różne rodzaje performansu...

Oglądamy fragmenty różnych adaptacji Święta wiosny Niżyńskiego. Urywki i zdjęcia premiery z 1913 roku, która została przerwana przez publiczność Paryża, tak była dla niej skandaliczna i nowa. A jednak okazała się punktem zwrotnym, a nawet kontrapunktem, wobec którego musiał opowiedzieć się niemal każdy późniejszy choreograf.
Choćby Maurice Béjart, Pina Bausch... Całe zastępy badaczy próbowały zrekonstruować myśl choreograficzną Niżyńskiego, która była tak nowa. Mogła zrewolucjonizować taniec sceniczny i częściowo to zrobiła, ale jednak nie ma całościowych zapisów, regularnej wykładni. W dziennikach artysty myśl o tańcu miesza się coraz bardziej z słowami narastającego szaleństwa.
Oglądamy fragment rekonstrukcji z końca lat osiemdziesiątych. Kostiumy, ruch. Może to tak było, ale przecież do końca nie wiadomo.
Kolejne adaptacje to coraz częściej przetworzenia - interpretacje, reinterpretacje, kontrinterpretacje, a pewnie nawet metainterpretacje. Z mocnymi performansami Xaviera Le Roy i Katarzyny Kozyry.

Najnowszy spektakl z tych, które obejrzeliśmy w mniejszych czy większych fragmentach, to solo Tomasza Wygody. Tu tylko mały kawałek:



Byłam na tym najpierw dwa lata temu, a po roku poszłam jeszcze raz. I chętnie obejrzałabym po raz trzeci.
Przedstawienie oparte jest na Święcie wiosny, Popołudniu fauna i na dziennikach Niżyńskiego. Tu tego nie widać, ale w pewnej chwili tancerz zaczyna mówić do publiczności: "Kocham cię, kocham cię, i ciebie też..., i ciebie..." Mówi: "Jestem bogiem, jesteś bogiem...". I opowiada o teatrze swoich marzeń. Można powiedzieć, że słychać w tym szaleństwo, coraz silniejsze, ogarniające, w końcu śmiertelne.

Można by zapytać, jak i dlaczego mówi do nas przedstawienie, które w oryginale przeznaczone było dla zespołu tancerzy, tutaj - wykonywane solo.
Wiejska społeczność wybiera najpiękniejszą dziewczynę na ofiarę, by ta tańczyła aż do śmierci, aby potem mogła zacząć się wiosna.
Bardzo mocny, ważny archetyp. Rytuał ofiarowania jest po to, by świat mógł dalej istnieć. By społeczność mogła przetrwać - dalej i dalej, po tym jednym, dorocznym gwałtownym akcie wrócić na dawne tory normalnego, spójnego życia. Zostaje przywrócona normalność, świat wraca na stare tory...

Ale tutaj?
Czy można to przesunąć na poziom jednostki?
Wydaje mi się, że tak.
Człowiek, złożona, skomplikowana całość. Być może, aby przetrwać, musi oddalić od siebie to, co najbardziej ekstremalne, szalone. Może to, co najpiękniejsze, co najbardziej czyni go twórczym. Musi tę cząstkę siebie złożyć w ofierze, by zachować spójność, "normalność".

Tomasz Wygoda, wcielając się niejako w Niżyńskiego, bada tę cząstkę. W słowach, ruchem, mimiką. Próbuje siebie, tak jak próbujemy może siebie przed lustrem, w snach, w najbardziej intymnych marzeniach. Wychodzi z nią, podaje na dłoni, "wystawia się", z rodzajem drżącego bezwstydu i nadziei. I opowiada się za nią, do końca.

Pozostawia nas z pytaniem: co złożyć w ofierze? Jaką część siebie porzucić?

20 komentarzy:

  1. Ale pięknie piszesz!
    Się nie znam, a rozumiem co piszesz:)

    Choć buntuję się przeciw temu, że musze coś poświęcić zarazem dobrze wiem, że co chwilę coś porzucam, składam w ofierze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybeńko, cieszę się, że czytanie moich słów sprawia przyjemność. I bardzo chcę dzielić się doświadczeniami z Bytomia. Może też dlatego, że pisanie mniej stresuje niż mówienie :)
      Tak by się może chciało z niczego nie rezygnować. Dobrze to znam.

      Usuń
  2. Aniu! jak ciekawie piszesz i jak dostepnie dla nie znawcow...
    To co napisalas i Rybenka ...ciagle cos z siebie poswiecamy, i dla mnie to jest - niestety!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Grażyno :)
      Czasem nie da się pewnych rzeczy połączyć, to jest smutne.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. jaką część siebie porzucić ? ludzką , zużytą do cna w bólu

      Usuń
    2. Wiesz, co myślę :)
      Każdy wybór jest dobry. Dobra jest jasność i ciemność, i ból i ukojenie.
      :***

      Usuń
    3. mnie chodzi o inną rzecz , o postawienie sobie celu ,a wtedy taki wybór jest dobry ,który ten cel umożliwia , im precyzyjniej tym lepiej ...postawiłam sobie kiedyś cel ,jeszcze zanim się urodziłam ,by przekroczyć ludzką naturę i stać się Bogiem -potem się dowiedziałam ,że już Bogiem Jestem Odwiecznie ,więc mam poprzez życie przywrócić ten pierwotny stan ...droga jaka wiedzie do tego celu biegnie po mapie wrysowanej w podświadomość poprzez ból ,cierpienie ,piekła braków stworzone przez człowieka ...to wszystko trzeba ponownie odkryć , wziąć odpowiedzialność przez to uleczyć i wyzwolić by można było ponownie stać się Duchowo Czystą Istotę ...świadomość człowieka jest jedną z wielu świadomości ,o pewnym węższym czy szerszym zakresie ,ale jest Uniwersalna Świadomość , Wielki Komunikator pomiędzy Wszystkim Co Jest ... Niewidzialne Wysokie porozumiewa się wtedy w widzialnym , im precyzyjniej tym lepiej JESTEM TYM

      Usuń
    4. Wiem, Aniu, że można tak to rozumieć, czuć, widzieć, wiedzieć.
      Ja jednak nie pogniewam się na życie, jeśli mi tego nie da.
      :*

      Usuń
  4. Pięknie napisałaś Aniu.
    Twoi studenci mają wielkie szczęście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że stres nie zakłóci im tego szczęścia za bardzo ;)))

      Usuń
  5. A ja sie wzruszyłam, Aniu...Nie wiem czemu...? Czegos głęboko we mnie dotknełaś tym tekstem...

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym być Twoją studentką. Samym pisaniem poruszasz. W połączeniu z obrazem to jest przejmujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanuś, przy tak życzliwych i łagodnych dla mnie studentach nauczanie byłoby cudowne :)

      Usuń
  7. Też bym chciała być Twoja studentką! Zarażasz pasją. Mam ochotę obejrzeć ten spektakl w całości. Studenci w Bytomiu mają szczęście, że tam trafiłaś.

    OdpowiedzUsuń