środa, 26 sierpnia 2015

Słońce w brzuchu

Tak bardzo się cieszę!
Moja nowa uczelnia pyta mnie, w jakie dni chcę prowadzić zajęcia. A więc to się dzieje. Ona jest naprawdę moją nową pracą.
Już mogę, prawda? Mogę się cieszyć całą sobą? Chociaż jeszcze tam nie uczę?
Czuję, jakby wypełniało mnie słońce, pod żebrami, w brzuchu, nawet w dłoniach i stopach.
Uśmiecham się do siebie.
To niczemu nie zaszkodzi. Mówię to sobie. Trochę na przekór wyuczonemu mechanizmowi, który zabrania cieszyć się zawczasu, za głośno się śmiać i za mocno zachwycać. Może nie wszyscy podlegali takiemu kształtowaniu, ale we mnie siedziało to mocno.
Ale
otwieram drzwi i wychodzę.
Uczę się nie bać - radości.

29 komentarzy:

  1. to niełątwe
    też się uczę
    moja mama tak bardzo bała się cieszyć! nawet rzeczami które się działy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej pamiętam "nie śmiej się, bo będziesz płakać". Ale przecież płakać pewnie i tak się kiedyś będzie, więc kiedy się śmiać? I jakie siły miałyby czyhać na czyjąś radość, by ją odebrać? I po co?

      Usuń
    2. no właśnie!
      a co sie nacieszymy, to nasze:))

      Usuń
    3. To się cieszmy razem:)

      Usuń
  2. Jestem, jak wiesz, z tej samej szkoły" lęku przed radością. To bardzo trudne. Rozsądek i świadomość problemu, niczego nie zmieniają.
    Jeszcze raz radosne, ogromne, świetliste gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Magdo:*
      Tak, to bardzo trudne, ale pomyślałam, że może jednak nie jest zupełnie niemożliwe.
      Można wszak spróbować to zrobić.
      Można bowiem podjąć ryzyko, "wystawić się", odkryć. Dając z siebie przy tym, ile tylko się da :)

      Usuń
    2. I ja jestem z tej szkoły. Nadal tak działam, bo noszę w sobie głębokie przeświadczenie, że to działa.
      Aniu, hura! Bomba!

      Usuń
  3. No, to ja rozumiem, jest się z czego cieszyć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile praca może dać człowiekowi radości! :-)
    Ja zawczasu cieszę się tylko "w sobie" i po cichu ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle też, ale tym razem miałam potrzebę zrobić inaczej :)

      Usuń
    2. Super :-)
      Kiedy starałam się kilka lat temu o pracę w szkole i wiedziałam że na 99 % będę ją miała, cieszyłam się tak skrycie nic nikomu nie mówiąc. Dopiero kiedy zadzwonił TEN telefon skakałam z radości pod sufit, dzwoniłam szczęśliwa do rodziny myląc numery i imiona osób z którymi chciałam dzielić tę radość :-)))

      Usuń
    3. Ja też mam zawsze ochotę dzielić się radością ze światem :)

      Usuń
  5. Cieszę się za Ciebie i dla Ciebie całom sobom!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesz się, ja już się uśmiecham jak to czytam :)))
    Też zostałam tak wychowana: w życiu bez radości, bo albo było za wcześnie, albo za głośno, albo trzeba było zagłuszyć radość myśleniem, że i tak można coś nagle stracić. I jeszcze nigdy, nigdy nie wolno było mi się czymś chwalić.
    Oduczam się tego starannie dzień po dniu, bo wierzę, że w życiu należy się cieszyć, radować, śmiać ile tylko można.
    Na smutki zawsze i tak przychodzi czas....
    Dzisiaj cieszę się z Tobą :)))))))
    Więc w które dni chcesz pracować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym we wtorki po południu i środy rano. Bo ja tam mam dojeżdżać i nocować w pokoju gościnnym uczelni.
      Też myślę, że trzeba się cieszyć, nawet na zapas!
      Izabelo, jesteś kochana :*

      Usuń
    2. No, to teraz tylko mam nadzieję, że to będą wtorki po południu i środy rano, abyś spokojnie dojechała i spokojnie wróciała!!!!
      Cieszę się, cieszę się bardzo :***

      Usuń
  7. Cieszę się razem z Tobą Aniu!!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę sie, że mozesz sie cieszyć. I pogodny usmiech Ci zasyłam oraz życzenia by ta radośc trwała i trwała i pączkowała. Zebyś aż zatańczyła. I radosny wiersz napisała!:-))*

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu :-)
    ciesz się spokojnie. I tańcz :-)
    wiesz, że teraz zawsze myśląc o tańcu i spełnieniu myślę o tobie i o Magdzie S?

    OdpowiedzUsuń