wtorek, 28 lipca 2015

Pokażę

Pokazywałam już najpiękniejszy - dla mnie - performens? Jeśli tak, to pokażę jeszcze raz, jeśli nie, to proszę.
To powrót do idei śpiewu, który jest pierwotnym krzykiem.
Krzykiem ekstazy i rozpaczy.
To jednocześnie zgoda i bunt. Zgoda na siebie, a bunt przeciw konwencjom i normom, także estetycznym.
Bezbronność nagości.
Siła.




8 komentarzy:

  1. Rozumiem znaczenie krzyku ale nie rozumiem po co podkład znanej piosenki. Czy służy on tylko jako uzasadnienie dla czasu trwania krzyku (konwencja w której śpiewa się piosenkę na tle podkładu), czy też ma jakieś inne znaczenie. Nie bardzo widzę powiązanie, między krzykiem a podkładem, równie dobrze mogłaby krzyczeć i bez niego - stąd moje pytanie.
    Sprawa druga. Jeśli krzyk jest pierwotny, skąd potrzeba uzasadniania go performansem, obecnością odbiorców, podkładem muzycznym. Po co coś, co jest pierwotne - przerabiać, stwarzać jako przedstawienie...Nie czuje tego, mimo, że krzyk Yoko Ono mnie zajmuje i ciekawi - sam w sobie jest barwny, tylko podkład muzyczny nieco zasłania go. Mar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo chodzi też o kontekst. To jest odwołanie do znanej piosenki, do jej słów, do skojarzeń, jakie ludzie z nią mają, głównie o te skojarzenia chodzi. Chodzi o miłość, z wszystkim, co w niej mocne, i o utratę, o rozpacz. Dlatego - jak myślę - znana piosenka.
      Performans - z kilku powodów. Po pierwsze chodzi o "wystawienie się". Widziałaś, jak dużo było negatywnych, okrutnych niemal komentarzy? W efekcie chodzi o pytanie, co "nas" (np. komentujących na Youtubie) tak w tym występie boli, że prowadzi do agresji? To, że pokazuje nasze Coś nieuładzone, wymykające się cywilizacji, konwenansom, Nasze Coś wstydliwe, słabe, bezbronne, nagie? Stawia pytania o intymność - na ile jest konstruktem kulturowym? O to wszystko nie można pytać skutecznie bez "wystawienia się".
      Performans poza tym po to, żeby widzowie mogli się zachwycić, poczuć poruszeni do głębi. Bo chcemy coś przekazać innym. Ja bym chciała przekazać. I chcę, by mnie przekazywano.
      Takie refleksje :)

      Usuń
    2. Piosenka odsyła do skojarzeń, Yoko Ono budzi jako artystka skojarzenia - zatem sam krzyk pierwotny, staje się nałożony na różnorakie konteksty. W tym sensie staje się wtórny i wobec kontekstów i wobec celu, którym ma służyć (celu performatywnego).
      Ten miłosno - rozpaczliwy jazgot, jakbym to określiła, czy skowyt - może drażnić, bo nie ma powodów, by go przeżywać publicznie (jazgoczemy w bólu, gdy jesteśmy sami, skowyt odbywa się w samotności, czy w sytuacji intymnej, gdy przeżywamy żal, rozłąkę itd) - w tym sensie dla mnie to jest przerysowane. Na coś naturalnego, nakłada się coś sztucznego - to przerysowanie mam na myśli.
      Można też to odwrócić, Yoko Ono pokazuje, jak z czegoś, co przeżywamy intymnie (miłość i jej utrata) robi się produkt na sprzedaż (znana i popularna piosenka o utraconej miłości), nadaje się żalowi uładzoną formę, uzgodnioną przez wszystkich jako na tyle estetyczna, że można ją wyrażać publicznie...zatem tylko wtedy możemy wyrażać nasze trudne emocje publicznie, gdy są one na tyle wyestetyzowane, że nie robią bruzdy w rzeczywistości społecznej (bruzdy jaką robi Yoko skowycząc do podkłądu uładzonej piosenki)...Mar

      Usuń
    3. To dotyczyć może wszystkiego, co jest sztuką. Nie ma sztuki bez jakiegoś rodzaju sztuczności czy wtórności wobec kontekstu. To się odbywa za każdym razem, gdy sięgamy po tworzywo, które przecież pierwotnie nie koniecznie służy do twórczości artystycznej (farba, głos, kawałek drewna, nóż). Tu tworzywem jest i głos i są nimi oba konteksty.
      Każda sztuka awangardowa podważa uładzony sposób wyrażania, staje się rodzajem "jazgotu". Bywa przerysowaniem. Przerysowanie w każdej prawie dziedzinie bywa jednym z dostępnych środków artystyczny. Samo przez się nie jest niczym złym.
      Bruzda w rzeczywistości społecznej - sądzę, że prawdziwa sztuka wręcz musi ją robić i często robi. Bach robił ją w swoich kompozycjach - za to chcieli go wyrzucić z posady kantora nawet. Taka sztuka nie może dominować, bo świat nie może składać się z bruzd. Ale powoduje, że robimy krok do przodu, namyślamy się. Potem może cofamy się, ale przecież już nie do punktu wyjścia. Dlatego jesteśmy w drodze.

      Usuń
  2. Mądrze to podsumowałaś. Sprzeczności.
    Osobiście do końca nie rozumiem twórczości Yoko Ono. Przerasta mnie. Nie dorosłam. Podziwiam ją właśnie za tę ogromną siłę, której potrzeba, aby przekraczać konwencjonalne granice. I tak bardzo się obnażać, czyli uczuciowo wyrażać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izabelo, nie mów, że nie dorosłaś, bo to na pewno nie prawda. Po prostu czasami coś w nas trafia. Taka zbieżność - lub rozbieżność - fal :)
      Ja też ją podziwiam. Chciałabym mieć taką siłę jak ona. Szukam tej siły w sobie.

      Usuń
  3. nie dalej jak wczoraj byłam na masażu ajurwedyjskim, który nieco mnie zaskoczył, bo spodziewałam się, że będzie to zwykły zabieg na ciele, a tymczasem... w czasie gdy trzymano mnie za stopy i kostki usłyszałam diagnozę, że mam kluski niewypowiedzenia w gardle i że jednym lekarstwem na to jest pójść do lasu i zacząć krzyczeć.
    wchodzę dziś do Ciebie... i spuszczam głowę, bo choć miałam okazję, nie wzięłam lekarstwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy spróbować... Nigdy nie jest za późno.

      Usuń