piątek, 5 czerwca 2015

Voyage

Dziś pokwitowałam odbiór telefonu, który ukradziono Młodszej półtora roku temu. I który - uwaga - został przez policję odzyskany. Zdarzyła się ta okoliczność dlatego, że aparat zabezpieczono jako dowód w innej sprawie, podobno poważnej. Sympatyczny pan sierżant sztabowy uspokoił mnie tylko, że ów delikatny w sumie przedmiot nie posłużył jako narzędzie zbrodni. Tak na marginesie, chyba do niczego nie posłużył, był bowiem nadal zablokowany hasłem ustawionym przez moje dziecko, zachowały się wszystkie zdjęcia i esemesy. Odzyskanie zdjęć ucieszyło chyba Matyldę najbardziej.

W drodze na komendę policji minęliśmy lotnisko i lądujące samoloty, a na ten to widok wzięła i wezbrała we mnie tęsknota, a konkretnie za lataniem. No kto by się spodziewał.
Jutro zaś jadę sobie. Wybrałam jednak Pendolino - licząc lotniskowe odprawy, powinno dojechać szybciej niż samolot :)

I stara piosenka na dodatek.

7 komentarzy:

  1. no no no
    a tym lataniu
    kto by pomyślał:))

    OdpowiedzUsuń
  2. No no, za Rybenką powtórzę. Pamiętam jak spać nie mogłaś z tego powodu :))

    OdpowiedzUsuń
  3. A gdzie tym pendolino jedziesz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pendolino :)) zazdraszczam i życzę Tobie miłej podrózy i wielu pozytywnych wrażeń :)
    Czasem cuda w postaci znalezionego telefonu się trafiają. A jeszcze wszystko się zachowało - super :)

    OdpowiedzUsuń