A zaraz potem - że w ogóle go nie mam.
A w związku z tym nie mam pieniędzy, kart płatniczych, dokumentów oraz biletu do Wrocławia.
Nie ma. Odwołałam taksówkę i włączyłam komputer, by rozpocząć procedurę blokowania kart.
I wtedy
nagle
ktoś
zapukał
do drzwi.
Intuicja podpowiedziała mi wszystko i miała rację.
Nasz wspaniały Gospodarz Domu znalazł mój portfel... w boksie śmietnikowym, gdzie wypadł mi, gdy późnym wieczorem wynosiłam śmieci.
W zasadzie to się nazywa mieć szczęście. Bo choć spóźniłam się na pociąg cztery minuty, wymieniono mi bilet i pojechałam.
A potem było już tylko cudownie: u Gosianki i Hany. Tu, Tu i Tu :)
Poznałam też Marię Nowicką, która póki co nie pisze bloga :)
I zdjęć trochę zrobiłam, choć w sumie niewiele :)
Kochane dziewczyny, dziękuję Wam za cudowne dni,
za ogromne ciepło, mimo chłodnej czasem pogody.