poniedziałek, 2 lutego 2015

Ślady

Gdy przed laty umarł Helmut, byłam w domu sama. Po powrocie z kliniki, na końcówce adrenaliny zaczęłam sprzątać klatkę, potem sama poszłam go pochować, na leśnym zboczu skarpy. Właściwie nie wiem, jak dałam radę.
Została klatka z zawieszonym w niej poidełkiem. I tego nie mogłam już ruszyć. Chyba przez miesiąc resztka wody w plastikowym pojemniczku była jak gwarancja jakiejś trwałości świata.

Po śmierci Dzikuni po powrocie z kliniki zaczęliśmy z mężem nerwowo sprzątać, obok siebie, bez słowa. Kuwety do czysta, ręczniki do pralki, jedzenie oddać kotom Mirki.

Dziś minął miesiąc.

Mam na nadgarstku ślad fizycznej obecności Mojej Kotki. Na wpół świadomie nie chcę pozwolić, by zagoiła się ranka po zadrapaniu.

Młodsza prowadzi mnie przed lustro. - Pamiętasz?
Tak, piętnaście lat temu. Córka siedziała na krześle, a kotka, czymś nagle przestraszona, wskakując na szafę, odbiła się tylną nogą od jej policzka.
- Musi być jasno i trzeba spojrzeć pod światło - moje dorosłe dziecko pokazuje mi porcelanowo gładką skórę. - Widzisz?

Jeśli ktoś nie wie, nie zobaczy.

6 komentarzy:

  1. Przytulam Cię Aniu :*
    miałam taki ślad na dłoni, ponad miesiąc przypominał mi o tym bardzo trudnym dniu... pamiętam go do dobrze, choć minęło już prawie 8 lat

    OdpowiedzUsuń
  2. To już miesiąc??? Co się stało z czasem?
    Powrót Kropka załatał jedno pęknięcie świata. Brakuje jeszcze tylu szwów ...
    Po śmierci mojej klaczy, las był wypełniony jej śladami. Naszych spacerów nie było aż tak dużo, a śladów mnóstwo, myślę, że się same namnażały

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam odciśnięte w betonie ślady łap Frodka. Jak pomnik, po wsze czasy. Nie wiem, czy to dobrze? Jak spojrzę na nie kiedyś tam?

    OdpowiedzUsuń
  4. Na policzku nie widać, na ręce sie zagoi, ale w sercu ślady łapek głeboko odciśnięte. Zostaną już do końca. Pamiętam wszystkie moje zwierzaki, chociaż nie ma po nich żadnych pamiątek:(

    OdpowiedzUsuń