niedziela, 23 lutego 2014

Pełnia

Piękny wieczór.
Spędzony z przyjaciółmi, na oglądaniu zdjęć z Ich podróży do Etiopii.
Na kilka godzin zanurzyłam się w obrazach i opowieściach i czas porzucił swój zwykły nurt. To była podróż w głąb - również w głąb siebie.
Na pierwszym zdjęciu moja przyjaciółka w niszy wiodącej do kościoła Abuna Yemata Guh, wydrążonego w bardzo wysokiej skale, na którą trzeba było wspinać się po prawie pionowej ścianie.


Na kolejnym święty wędrujący mnich.
Który nic nie posiada, a jednocześnie ma wszystko.

                                            Zdjęcia za zgodą K. i M.

Dziękuję za wspaniałą podróż.

24 komentarze:

  1. widzę, że u Ciebie mam szansę na medalową pozycję :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak bardzo chciałabym mieć czas na podróżowanie do wszystkich wymarzonych miejsc... dlatego lubię zdjęcia innych - zwłaszcza tak piekne, jak te na próbce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w zasadzie o podróżach nie marzyłam, ale po dzisiejszym wieczorze czuję się, jakbym tam była. Może kiedyś się wybiorę...

      Usuń
  3. Piękna podróż, ale ta pionowa ściana... Nie, jednak dziękuję:-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I trzeba było wspinać się boso, bo stopa musiała trafiać w "wydeptane" zagłębienia, czasem na same palce - w butach by się nie dało. Nie ma też żadnych łańcuchów ani barierek, za to są miejscowi specjaliści od asekuracji.

      Usuń
    2. przerażające...
      podziwiam!

      Usuń
  4. klimaty troche podobne do moich. :)
    Dla mnie najpiekniejszym miejscem jakie do tej pory widzialam jest Antelope Canyon. Jest przepiekny i po pionowej scianie nie trzeba sie wspinac. ;)
    Bardzo podziwiam przyjaciolke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też ją podziwiam.
      W tym rejonie Etiopii jest około 120 takich kościołów wykutych wysoko w skałach. Są ciekawe także dlatego, że przetrwały tam malowidła sprzed wieków, nie były niszczone, no i są nadal użytkowane w celach liturgicznych - ludzie z danej wsi wdrapują się tam i uczestniczą w mszy...
      Antelope Canyon wyguglam sobie:)

      Usuń
    2. ludzie z calej wsi ida do takiego koscila. To musi byc widok! :)

      Usuń
    3. Nasze kościoły powinny być też tak usytuowane ,dzięki temu mielibyśmy społeczeństwo sprawniejsze fizycznie ;) Zweryfikowało by to liczbę katolików ,bo tylko ludzie wielkiej wiary zadawali by sobie trud dotarcia do kościoła .

      Usuń
    4. Tam są też kościoły tradycyjnie położone - chodzą do nich ludzie, którzy nie mieliby szans się wdrapać. A społeczeństwo jest bardzo religijne...

      Usuń
  5. Rozbudziłaś moją ciekawośc tymi kościołami.Koniecznie muszę poszukac.
    To pierwsze zdjęcie jest niesamowite.Głębia,światło,cień,wiatr,tajemnica.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja bratannica dociera właśnie do Nowej Zelandi .Wybrała się samotnie po przygodę życia .W planach ma zakup roweru ,docieranie tym rowerem do górek i pięcie się w górę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Głębokie podróże chyba zawsze niosą ze sobą jakieś dobre majstrowanie w środku człowieka.
    Boso, pionowo - nigdy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię takie w głąb. Bo sama dal mało daje, tak myślę. Choć czy istnieje coś takiego, jak sama dal?

      Usuń
    2. Czasem im dalej, tym głębiej:)
      Skały, bose stopy, adrenalina... uwielbiam!

      Usuń
    3. Czasem tak, a czasem chyba nie... Np, wycieczki "siedem stolic w tydzień" itp.:)

      Usuń
    4. Nie, pośpiech w podróży to już brzmi jak obowiązek do odhaczenia.
      Podróż to swoboda:)

      Usuń