piątek, 31 stycznia 2014

Jak to się ma

Wczorajszy dzień trudny był i przykry, trudnością i przykrością zupełnie pozablogową.
I wieczorem pomyślałam, jak to znoszę bez pancerza, jak to się ma teraz do mnie.
Spojrzałam po sobie.
I wiem, że pancerz nie przeszkadzał przykrościom wejść.
On im przeszkadzał wyjść.
Nie dawał wyparować.

A w nocy śnił mi się znajomy koszmar o zdawaniu matury. Z historii. I że w ogóle nie chodziłam na matematykę i nie rozumiem podstawowych znaków.
Koszmar ów rozśmieszył mnie.
Po raz pierwszy.

36 komentarzy:

  1. nigdy w ten sposób nie pomyślałam,
    o tym pancerzu
    to wiele wyjaśnia
    i chyba pomaga jednak pozbyć się nieproszonego gościa
    hmmm

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to znowu celne! Ten pancerz działa tylko w jedną stronę. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Kiedyś już miałam intuicję na ten temat - ale jakoś uciekła...

      Usuń
  3. Poczucie humoru bywa całkiem solidną tarczą;-)
    Pancerz jest zbyt szczelny. Trudno oddychać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli to nie był pancerz, tylko kisiciel fermentujący, wyobraziciel unieszczęśliwiający, nakręcacz ofiarowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że czułam, kiedyś, że coś jest na rzeczy. Teraz poszukałam i znalazłam wśród moich starych wierszy takie nieudane coś sprzed 16 lat:

      Twardy mam pancerz
      twardy w jedna stronę
      wszystko przepuszczam
      wszystko zabieram
      a siny ogień
      spala i jęczy
      spala i jęczy
      a na powierzchni
      tylko zimne bąble

      Usuń
    2. no dokładnie to!!!
      I zimne bąble, już po całym procesie

      Usuń
    3. Kiedyś mi powiedziała psychoterapeutka: "Pani w swoich wierszach i bajkach już się dawno podiagnozowała. Teraz jeszcze trzeba to przeżyć".

      Usuń
    4. Oj ryzykowne stwierdzenie. Psycho chyba nie rozumie, że peela nie można utożsamiać z autorem, ryzykowna diagnoza, mimo wszystko.

      Usuń
    5. Jak super, to chyba się nie znam. Na pewno się nie znam :)

      Usuń
    6. W czasie terapeutyzowania mnie urodziła troje dzieci.
      A więc uznała żartobliwie, że dobrze robię na płodność:)

      Usuń
    7. Margarithes - chodziłam do niej z przerwami siedem lat. Na podstawie tego jednego jej stwierdzenia, nie znając jej, nie oceniałabym. Padło w specyficznym kontekście, jakby ktoś się uparł, mógłby to uznać za półżart. Ale tylko pół. Chodziło o to, że miałam nieraz słuszne intuicje co do swoich problemów. O ten wierszyk jej nie chodziło, nie widziała go. Mówiła też, że zamknięcie jakiejś intuicji w wierszu zamyka tak naprawdę wgląd, bo pozwala odsunąć się od problemu, uznać go w pewnym sensie za "przepracowany", a to okazuje się złudne. To chwilowa ulga.

      Usuń
    8. W Twojej wypowiedzi wcześniejszej zabrzmiało to dość absurdalnie, masz rację. Nie oceniam jej, rozbawiło mnie to stwierdzenie, przepraszam. Zapominam czasami, że ludzie piszą z najróżniejszych powodów. Wtedy takie teksty rzeczywiście można uznać za teraupetyczne i ocenać kondycję autora. Nie wypowiadam się już, jeszcze raz przepraszam.

      Usuń
    9. Nie przepraszaj:)
      Komentarze to miejsce jak najbardziej do wypowiadania się :)

      Usuń
    10. Ania mi troszkę opowiadała o niej.
      No rzeczywiście, na podstawie jednego zdania, byłoby ryzykownie.
      Właściwie, lepiej byłoby, gdybym napisała - super stwierdzenie - trzeba to jeszcze przeżyć

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto spróbować. Mnie zajęło to długie lata. W tym wiele lat terapii na pewno zrobiło swoje.
      Na pewno nie warto go nosić.
      :*

      Usuń
  6. z pancerzami jest różnie :) dobrze, że się uśmiechasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak z pancerzami jest, całe bogactwo odmian :)

      Usuń
  7. Ha :), koszmar, który rozśmiesza to jest dopiero coś :)...

    OdpowiedzUsuń
  8. mądre to co napisałaś
    muszę pomyśleć

    OdpowiedzUsuń
  9. masz rację Aniu, masz rację :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa obserwacja.

    A te sny maturalne tez miewam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet często, ale dziś mnie tak nie zmęczyły :)

      Usuń
  11. snow maturalnych nie miewam, zadnych egzaminow nie snie, moze dlatego, ze na geografii pomylilam bieguny. wiec nic gorszego trafic mi sie nie moze:))
    a jak bylo "z przezywaniem"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sensie czy udalo sie to przepracowac, odnioslam sie do tego:

      Ania M.31 stycznia 2014 15:16
      Kiedyś mi powiedziała psychoterapeutka: "Pani w swoich wierszach i bajkach już się dawno podiagnozowała. Teraz jeszcze trzeba to przeżyć"

      Usuń
    2. To jest proces. To trwa. ma swoje spowolnienia i przyspieszenia, narasta i wygasa falami. Terapia się skończyła, ale nadal "pracuje", jak mówią terapeuci.

      Usuń