wtorek, 26 listopada 2013

Siwka

Nie pamiętam czasów bez niej.
Gdy ją poznałam, nie była już młoda.
Nie wiem, jak trafiła do pegeeru.
Miała tam swoją pracę - ciągnęła wózek z bańkami pełnymi mleka. To nie była ciężka praca i pozostawało jej sporo wolnego czasu.
Siwka nie była jednak koniem pociągowym.

Opiekował się nią wujek Czesiek, mąż najmłodszej siostry babci Lisy.
Zakładał Siwce uprząż, siodło, i podsadzał mnie tak, żebym lewą nogę mogła wstawić w strzemię - dalej dawałam sobie radę.

Potem odjeżdżałyśmy, ja i Siwka, tylko we dwie, mała dziewczynka i stara klacz, w pełnym zaufaniu, po drogach, ścieżkach i polach.
Gdzie tylko nam się chciało.


24 komentarze:

  1. starsznie zazdraszczam. kon to byl dla mnie szczyt marzen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie marzyłam - a Ona była. Jak oczywisty składnik codzienności.

      Usuń
  2. piękne zdjęcie. cudna historia.
    wiesz, chyba miałam taki sam sweterek kiedyś tam, bardzo dawno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z rozrzewnieniem wspominam te rozszerzane u dołu spodnie w kratę :)

      Usuń
  3. O rany! Jakie piękne wspomnienie. Ona taka spokojna i dostojna, żadnego brykania, zrzucania i ponoszenia. Wycieczki z Tobą były pewnie najmilszą częścią jej dnia.
    Nigdy nie miałam do czynienia z takimi spokojnymi końmi ...
    Gdybym jeszcze kiedyś w życiu, mimo pożegnania, to właśnie siwa, mocnej budowy, nawet zimnokrwista by mogła być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była niesamowicie spokojna. Właściwie chodziła stępa, tylko czasem w leciutki kłus, ale na ogół jej się nie chciało. Gdyby było inaczej, pewnie rodzice by mi nie pozwolili, ani wujek, byłam przecież mała. Na tym zdjęciu mam pewnie z 10 lat.

      Usuń
  4. a teraz czasem jeszcze dosiadasz konika jakiegoś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze w liceum chodziłam trochę do stadniny w Kętrzynie, ale potem już chyba nigdy nie wsiadłam.

      Usuń
  5. Piekne wspomnienie i piekny kon...Ty tez niczego sobie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, poruszył mnie ten post. Odwiedził mnie ostatnio wujek, rozmawialiśmy, zapytał o konia. Czy pamiętam. Jako jedyne dziecko, podobnoż nie bałam się go; że był dostojny, łagodny, nigdy nie pracował w polu. Ale dlaczego nie pamiętam go? Dlaczego wyparłam konia! ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dziwne, bo to mogło być dobre wspomnienie. A może była bardzo mała?

      Usuń
  7. z braku konia w podobny sposób 'dosiadałam' dziadka :)

    piękne to Twoje wspomnienie.... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadkowie na ogół też mają dużo łagodności i cierpliwości :)

      Usuń
  8. Przepiękne zdjecie,wzruszający tekst.
    Ina

    OdpowiedzUsuń
  9. jak Pippilotta Langstrumpf...
    holaliholala każdy mnie tu zna
    bo Pippi Langstrumpf
    to jestem właśnie ja.
    Dziewczynka i koń, razem niezniszczalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko warkoczyków sterczących brak :)

      Usuń
    2. Też mi się skojarzyło:)
      Wspaniałe wspomnienia:)

      Usuń
    3. Tak... Pipi oglądałam namiętnie :))

      Usuń
  10. Nie mialam szczęścia jako dziecko dosiadac konia kiedy bylam na wsi, byly zdecydowanie za narowiste, ale pamiętam to glaskanie po bokach i karmienie jablkami. Tez mile wspomnienie :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojeju, jakie ładne! I taki wpis mi umknął... Bo ja ostatnio dość zarobiona jestem i padam szybko na pysk albo odlatuję w inny niebyt. :(
    Masz fantastyczne spodnie, Aniu. :) A Siwka, ech! I bez wędzidła jest. Musiała to być klacz wyjątkowa, skoro dorośli powalali Ci na niej swobodnie spacerować. :) Konik ciężko nie miał z Tobą na grzbiecie, więc z przyjemnością pewnie oddawał się tym wycieczkom. :) Cudne wspomnienie.

    PS. A na letnim zdjęciu z poprzedniego posta to chyba demonstrujesz klasyczny przeprost. Niezła "sztuczka". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siwka była wręcz niesamowicie spokojna, wszyscy mieli do niej zaufanie.
      I tak, na letnim zdjęciu to przeprost. Powiem Co ponadto, że umiem wystawić łokieć jeszcze bardziej widowiskowo :)))

      Usuń