piątek, 16 sierpnia 2013

Bądź bohaterem we własnym domu...

Osa pojawiła się nagle.
Usłyszałam bzyczenie i zobaczyłam ją, jak krąży wokół lampy.
Pies uciekł w panice, a Starsza zażądała blokady zagrożonej strefy.

Przybyły na odsiecz mąż usłyszał, że nie wyjdzie z pokoju inaczej niż z osą.
Cóż, kiedy osa zniknęła.

Ale jak, jak - pytam - pójść spać w pokoju, w którym ukrywa się ktoś tak groźny.
To pytanie zadawałyśmy sobie z Lu. To znaczy Lu znała odpowiedź: w ogóle nie wejdziemy już do pokoju.
Ja jednak, będąc człowieką, nie mogłam sobie pozwolić na tak upokarzające rozwiązanie.
Zaczęłam więc szukać osy.

Wiedziałam na co się porywam.
Było dla mnie jasne, że w moim bałaganie, jeśli jakaś osa nie zechce zostać znaleziona - to znaleziona nie będzie!
Po przetrząśnięciu licznych zakamarków postanowiłam zmienić strategię i uśpić czujność przeciwnika.
Mimo pory już nocnej nadal pracowałam przy biurku, zdając sobie sprawę, że i tak nie zasnę.

I doczekałam się.
Osa wyleciała na chwilę, ze swej kryjówki, po czym schowała się znowu, ale ja już wiedziałam...
Sprytna z niej bestia.

Mam bowiem w pokoju żyrandol, jak większość ludzi, a raczej lampę wiszącą, prostą w formie. Lampa ta w miejscu, gdzie styka się (niemalże) z sufitem, posiada, co całkiem normalne, rodzaj nakładki na przewody, tudzież różne drobne dynksy charakterystyczne dla lamp. Nakładka ta u mnie ma kształt białego kubełka i tam właśnie siedziała osa.

Było to dla mnie za wysoko, więc ponownie na pomoc został zawezwany mąż, który kazał mi zamknąć drzwi od zewnątrz.

Razem ze Starszą i z Lu czekałyśmy w napięciu, a wyobraźnia podpowiadała nam wizję otwierających się drzwi, którymi wychodzi... osa, otrzepując triumfalnie kończyny.

Stało się inaczej.
Osa nie przewidywała negocjacji.
Opuściła więc pokój na tarczy.

25 komentarzy:

  1. Wyobrażam sobie tę "tarczę"... To pewnie coś w rodzaju zmiotki. W sam raz miejsce dla osy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To gazeta była...
      Mnie to osy trochę szkoda, ale ona chyba nie chciała kompromisu...

      Usuń
  2. dobrze jej tak!
    mnie kiedyś użądliła, jak spałam!!!

    Brawo dla bohatera i brawo dla tropiciela :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją starszą córkę też kiedyś ugryzła w łóżku...

      Usuń
  3. No więc ja wyjdę pewnie na dziwaczkę, ale zaraz, chwila, o co ten cały harmider? ;) Niemniej opowieść Twoja, Aniu, dość mnie ubawiła, gdyż przedstawiona w sposób, który podziałał na moją wyobraźnię. Co nie zmienia faktu, że przecież osy mi trochę żal. Nie ulega jednak wątpliwości, że wolę zejście osy niż trzy ataki serca pod jednym dachem, i to Twoim.
    Buźka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki nie zauważyłam, gdzie się schowała, nie sądziłam, że to opiszę. Kryjówka wydała mi się jednak bardzo oryginalna...
      I wiesz, osa, pszczoła, szerszeń w domu to dla mnie zawsze horror, pewnie wiąże się to z moją pszczołofobią po pogryzieniu mnie przed trzydziestu ponad laty przez sporą liczbę przedstawicielek gatunku...
      A więc wydarzenie wczorajszonocne zdominowało moją wyobraźnię :)

      Usuń
    2. Aniu - wcale a wcale się Twojej oso/pszczoło/szerszenio fobii nie dziwię. Jakby mię którekolwiek z wymienionych onego czasu dziabnęło nie miałoby szans! I pewnikiem rzeczona fobia również byłaby moim udziałem.

      Osy tłukę bezlitośnie, jeśli wejdą na mój teren.
      Pszczoły... pszczoły wyganiam. Żal zabijać.
      Szerszeni boję się masakrycznie, na szczęście rzadko mam z nimi kontakt, jeśli się znajdę w ich pobliżu napuszczam na nie mój-ci-onego.
      Natenczas onże też jest bohaterem w swoim domu:)))

      P.S. Reklama z domowym bohaterstwem mój-ci-onego doprowadza do łez (ze śmiechu), a wraz z nim i mnie:)))

      Usuń
    3. ja pszczół boję się chyba jeszcze bardziej...

      Usuń
  4. wow... ależ się mąż spisał!!! prawdziwy bohater! :)
    opis prawdziwie dramatyczny! :)
    buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo było dramatycznie.... dobrze, ze chociaż można rozładować atmosferę wpisem na blogu:)

      Usuń
  5. dobrze jej tak!
    dla uczulonych to prawdziwy horror

    OdpowiedzUsuń
  6. Tez mam dzis ose ma sumieniu:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Panicznie się boję i jak mi się nie uda wygonić, to uśmiercam ze strachu.
    Zawsze mi później wstyd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niemalże wpadam w panikę. Trzyma mnie tylko myśl, że muszę chronić dzieci albo psa lub kota, wtedy potrafię się opanować ...

      Usuń
  8. tak to sugestywnie opisałaś, że nawet słyszę stosowną ilustrację muzyczną ;)
    nie jestem uczulona (chyba, bo to się zawsze może zmienić), jednak odkąd pewna osa wefrunęła mi pod spódnicę, a ja, nic o tym nie wiedząc, usiadłam, staram się trzymać te stwory na dystans, z tym, że wolę rozwiązania bardziej pokojowe. na przykład, z użyciem szklanki. no ale skoro nie było szans na kompromis..
    to musiał być wyjątkowo dzielny wojownik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mamy na myśli mniej więcej tę samą muzykę :)
      A co do tej osy - może usiłowała się wprowadzić na stałe do tego "kubełka", skoro nie chciała wyleźć...

      Usuń
    2. możliwe, że z jej punktu widzenia to było idealne miejsce na gniazdo.

      Usuń
    3. Podejrzewam, że miała tam ciepło oraz kurz...

      Usuń
  9. Mrozisz krew w żyłach! A w kryjówce sprytna osa na pewno założyłaby gniazdo i walcz tu za stadem broniącym swego! Znam ja takie sytuacje, kiedy późny intruz nawiedzi pokój i straszy, a potem się czai. Okropne! Dlatego we wszystkich oknach mam moskitiery i jest spokój. Ale raz na wakacjach wpadł mi nietoperz, ależ to było okropne, bo jak tu gazetą, albo szklanką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nietoperz poza tym chroniony jest...
      A osę własnie o takie intencje podejrzewałam:)

      Usuń
  10. u nas osy słuchają się R: jak na nie krzyknie, to odrazu wylatują w popłochu. nie wiem, jak on to robi.
    ja tak reaguję, jak zapewne podejrzewasz, na pająki. mam ataki paniki.

    OdpowiedzUsuń
  11. wizja osy otrzepującej odnóża zostanie ze mną na długo :)

    OdpowiedzUsuń