środa, 19 czerwca 2013

Blask

Stacja kolejowa oddalona jest o dwa kilometry od wsi właściwej.
Dobrze pamiętam pociągi, którymi jeździliśmy do Babci Bartoszyckiej, z przesiadką. Najpierw dziesięć minut, potem kolejne pół godziny.
Jeśli pociąg się spóźniał, wypatrywało się go z oddali - zawsze w końcu pojawiały się dwa światła i chwilę potem lokomotywa wtaczała się na peron. Pamiętam ekscytację pomieszaną z lękiem: wielka maszyna sapała, buchała obłokami pary - czy była nieobliczalna?

Teraz wygląda to tak:






Choć nikt tu nie wsiada ani nie wysiada,
pociągi czasem jeżdżą, towarowe, do Rosji.
I z powrotem.
Polerują szyny,
stalowy
znak życia.




Przedzieram się przez gruz i chaszcze i nie czuję zawodu.
Przeciwnie, wierzę w życie.

25 komentarzy:

  1. to z jednej strony piękne, a z drugiej smutne. Ja trochę smutku odczuwam zawsze kiedy widzę takie zapuszczone, stare miejsca w których jeszcze pamiętam tętniące życie :(
    Ale urlop masz piękny :)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kiedyś, dawno temu, nie było jeszcze tego dworca. Może drzewa to pamiętają?
      W tej części wsi jest jeszcze parę budynków mieszkalnych i ludzie tam żyją. Jest też zakład suszący pasze...

      Do tego dworca już dawno chciałam pojechać, to takie małe marzenie, które spełniłam...
      :*

      Usuń
  2. jeju, ale cudnie przyroda zawłaszcza! a raczej odzyskuje :)
    widzę, że zakazy się Ciebie nie imają :))
    a co to jest to tak pięknie czerwonolistne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, weszłam do środka mimo zakazu, ale z pewnością jacyś ludzie byli tam już przede mną i chyba nawet nieźle się bawili :)
      A czerwonolistne - póki co, nie wiem.

      Usuń
    2. czerwona jest iglica pospolita, Erodium.
      I nie zawsze jest czerwona, czerwienieje na słońcu i na suchej glebie.
      Nazwa kojarzy się z erozją, słowo klucz tego wpisu;-)
      Oglądałam kiedyś film o domu, który zawłaszczała i wchłaniała przyroda. Nie, to nie było smutne, to powrót na właściwe miejsce.

      Usuń
  3. kwiatki cudne,
    ale samo miejsce jakoś mnie przeraża
    :(
    brrrr

    pozdrawiam urlopowiczkę :)
    tylko się nie zgub ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przyciągają takie miejsca, o zachwianej tożsamości. Czuję w nich niesamowitość życia, jego siłę...

      Oczywiście mam zamiar nie gubić się nadmiernie :)

      Usuń
  4. Ania EM, dziewczyna z Mazur
    ma nad głową nieba lazur.
    Z obiektywem spaceruje
    dawne miejsca pokazuje.
    Kiedyś, gdy dziewczynką była
    to pociągiem w dal jeździła.
    Oczywiście, że się bała
    lecz pociągu wyglądała.
    Dziś po gruzach spaceruje
    i chaszcze fotografuje.
    (ale Lu nie odpisuje!)
    Ale się tym nie dołuje.
    Wszystko robi należycie
    Bo Ania EM wierzy w życie!
    KOTEKPSOTEK

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze zrobione zdjęcie nadaje piękna tym miejscom
    odpoczywaj:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ania blogi podczytuje
    czasem nawet skomentuje.
    Zabrała laptopa tacie
    i oto nowy post macie.
    Jutro znów gdzieś powędruje
    i reportaż przygotuje.
    KOTEKBŁYSKOTEK

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka piękna katastrofa! Innymi słowy: jakie urocze ruiny! I te tory... Świetne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wiem, czego mi brakowało!
      Należało tam zatańczyć :)

      Usuń
    2. tak wlasnie to widze , urocze ruiny!!

      Usuń
    3. W rozkloszowanej cygańskiej spódnicy.. ech!!!

      Usuń
  8. Piękne zdjęcia... Życie jest silniejsze od destrukcji ;)... Zawsze wygra.

    OdpowiedzUsuń
  9. Och Aniu! To miejsca dla mnie, wiesz, prawda? Ja już mieszkałam w takim dworcu i w wielu innych. Blask szyn, blask życia. Wszystko tu wygląda jak Ostatnia Stacja Rezygnacja minięta z hukiem ogłuszającym. W takim miejscu wino Twojego taty ma niepowtarzalny smak. Toast za życie, wypity w samotności lub z przyjaciółmi.
    Ściska Cię maniaczka pociągowa!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czułam, że Ci się spodoba.
      :*

      Usuń
    2. Hm, ja też taka trochę dworcowa jestem... Z kolejarskiej rodziny bowiem, więc infrastruktura kolejowa nie jest mi obca, a wręcz mam wobec niej sporo sentymentalnych uczuć. Dworców szkoda. Czyżby odwrót?
      A te czerwone roślinki mam w ogrodzie - sama je kiedyś przywlokłam z torów właśnie, bo mi się spodobały. Co prawda wyrywam je teraz jak chwasty, ale część pozostawiam. Normalnie to one są zielone lub czerwonawe, ale kiedy przygrzeje, czerwienieją do imentu. :) Jeszcze jednak nie wyśledziłam, jak się nazywają. Może Zofijanna pomoże? :)

      Usuń
  10. Piękna nostalgia. Wyjątkowo ładnie opuszczone miejsce. Życzliwe oko.

    OdpowiedzUsuń