sobota, 29 czerwca 2013

I jeszcze...

...jeszcze indeks.
Miałam 18 lat. Zaczęłam studia.
Okładkę do indeksu zrobiłam sama.
Uszyłam ją z płótna i wyszyłam.


A kiedyś indeks zgubiłam.
Nie przejęłam się.
Wszak nie był mi potrzebny następnego dnia.
Pod koniec semestru poszłam jednak do dziekanatu, by zgłosić zgubę.
Okazało się, że przez cały czas leżał tam sobie i czekał na mnie.
Wiedział, że przyjdę.

14 komentarzy:

  1. no z taką okładką to wiadomo, że czekał na swoją Panią :-) Boski!!!! tzn. Boska :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Leżał i czekał. ;))) I to jest właściwe podejście :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zanim go zgubiłaś, zdążył nabrać właściwych manier i nauczył się jak postępować w sytuacjach niestandardowych; nie panikował. Wiedział, że do niego wreszcie trafisz - łączyła Was niewidzialna niteczka z od serca okładki.

    Dobrej nocy, Wyszywająca Obrazki. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a moj indeks goly i wesoly! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie się podziewasz?

      Usuń
    2. ból zębów mnie zdominował ostatnio...
      ale się powoli zaczynam ogarniać :)
      x

      Usuń
  5. o mój bosz! a gdzie mój indeks? no gdzie? sierotka biedna....

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładny :), mój nawet nie był oprawiony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieoprawiony mógł mi się szybko zniszczyć, wrzucony gdzieś na dno torby :)

      Usuń