Między 13.45 a 14.00 zrozumiałam, że muszę.
A nawet bardzo bardzo chcę.
Pobrałam więc aparat fotograficzny oraz smycz i zaprosiłam senną Lu na spacer.
Powędrowałam na skarpę, uznałam, że jest odpowiednio ciepła i usiadłam, a słońce raczyło zachować się przyzwoicie i nie zaszło nagle i niespodziewane, nie schowało się za burzową chmurą, a nawet nie uległo zaćmieniu.
A ja po sesji solarnej postanowiłam jeszcze złapać trochę światła - żeby zostało na wieczór i noc.
I złapałam.
W kwiatach:
W suchych resztkach zeszłego lata:
W srebrzystych skórkach różanych owoców
i delikatnych włoskach ich kwiatowych resztek:
A nawet w wygrzewających się kotach
i w psiej melancholii.
Ania Łapaczka Światła, Świetlna Czarodziejka...
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia!
aaaaa!!! ten pies jest podobny do naszego psa!!! to Twój? może są zaginionym rodzeństwem??
Usuńnawiasem - zdjęcia rzeczywiście śliczne i tchną optymizmem, zwłaszcza pierwsze - brakuje na nim tylko skrzydlatej Wróżki Kwiatowej. Albo elfa... :)
UsuńElfy dopiero się budzą...
UsuńA pies mój, oczywiście, od sześciu lat :)
Usuń:) i ma 6 lat? jeśli tak, to braciszkiem nie jest naszej suni...
Usuńpowielam komentarz z góry, ale on jedyny tu pasuje.
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcia!
:***
Dziękuję.
Usuń:***
właśnie, właśnie. Czarodziejka Światła.
OdpowiedzUsuńjedna z książek mego dzieciństwa pod takim właśnie tytułem :)
ale fajnie, że Ci się zachciało. lubię takie momenty.
dobranoc
Musiałam zrobić przerwę, by zachować równowagę.
UsuńDobrych snów.
Promyczki wyszły pięknie. Prysznic kolorowych promyczków.
OdpowiedzUsuńI.
Lubię je łapać :)
Usuńten wiatr we włosach .....
OdpowiedzUsuńNo właśnie o tym samym pomyślałam jak zobaczyłam Lu, heheheh
UsuńI to był bardzo przyjazny fragment rzeczywistości! Jak najwięcej takich do siatki na motyle nałapać :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba kolejność muszę i chcę. Sorki, ale skojarzyło mi się z sikaniem ... :)Weronika nigdy nie wie, że chce ...
Patrzę na "rozwianą" psicę i wspominam sobie. Kiedyś chodziłam z rozpuszczonymi włosami i lubiłam mieć takie rozwiane na wietrze, co wymuszało na mnie konieczność podążania za kierunkiem wiatru i ustawianie się do niego, niczym turbina wiatrowa. To musiało być bardzo śmieszne i pewnie wkurzające, ale doszłam w tym do takiej perfekcji, że nawet konno jeździłam nie spinając włosów.
Teraz mnie trafia na samą myśl, że mi tak latają wokół głowy. Mowy nie ma, żebym tak! To-sta ....
Rzeczywiście może się kojarzyć z parciem na pęcherz :)))
UsuńWłosy też mam obecnie długie. Wychodzę na dwór z rozpuszczonymi, ale nie lubię rozwiewania.
W domu wiążę na ogół.
Bardzo lubię Twoje zdjęcia. Są niesamowicie "uswojone" przez Ciebie.
Usuńpowtórzę za Anką W.: Ania Łapaczka Światła i Tęczowych Promyczków :))
OdpowiedzUsuńcoś mi tu spłynęło z ekranu.. zaczarowałaś dziś moje miejsce pracy :)
p.s. jak przyjaciółka? mam nadzieję, że operacja nie będzie konieczna.
Tez mam taką nadzieję, lekarze ciągle nie podjęli decyzji.
UsuńŁadnie tu. :))
OdpowiedzUsuńGdzie się zaszyłaś?
OdpowiedzUsuńpiękne fotografie
Cieszę się, że Ci się podobają.
UsuńOstatnio zajmuję się pilnie ogarnianiem rzeczywistości.
piękne te Twoje spostrzeżenia wiosenne Aniu:)
OdpowiedzUsuńkocham pochylać się nad detalem:)
i te Twoje konszachty ze słońcem, imponujące!;)