niedziela, 7 kwietnia 2013

Mój bohater

Oluś.
Urodził się w 2005 roku, 14 tygodni za wcześnie i nie dawano mu większych szans.
Boryka się z masą problemów, ale twardo idzie do przodu.
Uczy się jeść, chodzić, komunikować.

Jego mama prowadzi bloga od wielu lat, a ja prawie od początku go czytam.
Coś przyciąga mnie do tego chłopczyka,
Jakaś wiara w to, że każdy dzień, każde ćwiczenie, każda godzina terapii przybliżają go do czegoś ważnego i pięknego.

Olek jest moim bohaterem i jestem mu wierna.

Od lat przeznaczam dla niego mój 1%, teraz też tak zrobię.
Może ktoś z was jeszcze się nie rozliczył, albo po prostu zdecyduje się wesprzeć, bo rehabilitacja stacjonarna, turnusy, sprzęt, leki to koszt ogromny, właściwie nie do przejścia dla przeciętnie zarabiającej rodziny, zwłaszcza gdy jedna osoba musi zrezygnować z pracy zawodowej.
Poza tym Olek skończył już siedem lat i NFZ obciął mu część godzin darmowej terapii.
Potrzebuje nowego wózka i łusek na nóżki, a to wszystko jest bardzo drogie.

Zajrzyjcie do niego.
http://smyki.pl/domeny/synek.pl/olek2005/

8 komentarzy:

  1. Zajrzałam do Olusia.Podobny do mojego synka:) Znam pewną Zosię,córkę koleżanki,urodziła się tak wcześnie jak Oluś.Zosia zaczęła chodzić,choć trudno to nazwać zupełnym chodzeniem.Nie potrzebuje już wózka.Wiem,jak ogromną pracę muszą wykonać rodzice.1% przekażę.G

    OdpowiedzUsuń
  2. http://marzenaerm.blogspot.com/

    Z całego serca polecam blog Marzenki, która teraz też bardzo potrzebuje pomocy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprecyzuję prośbę. Nie chodzi tyle o pieniądze, co o pokierowanie Marzenką. Internauci zaproponowali jej wydanie książki w celu zgromadzenia pieniędzy na bardzo drogi lek. Jesteś jedynym redaktorem, jakiego "znam", może coś jej doradzisz. Jest w wieku Twoich córek.
    Bardzo bym chciała, żeby Marzenka żyła...

    OdpowiedzUsuń
  4. przeczytałam i popłakałam sobie trochę nad losem tych cichych bohaterów. a teraz poczekam do 10 i zrobię jedyne co mogę - wpłacę kilka groszy, bo więcej sama nie mam. To jest straszne że w tym chorym kraju są pieniądze na milionowe premie dla partaczy a na leczenie i rehabilitację dla dziecka - nie ma :/ Czuję wściekłość i bezsilność. Kiedy chodziłam z córką na terapię SI do ośrodka rehabilitacyjno-opiekuńczego dla dzieci widziałam tą ich heroiczną walkę, walkę rodziców o godne i jak najsprawniejsze życie dla ich dzieci i nie mogę zrozumieć, że na to nie ma pieniędzy! no po prostu nie ogarniam tego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że potrzebujących jest bardzo wielu i wszystkim nie da się na raz pomagać. Ja trafiłam do Olusia dawno temu, ujął mnie bardzo, obserwuje jego rozwój i wiem, że terapię przynoszą efekty. te kroczki są małe, ale ciągle są i to większe, niż przewidywali lekarze, którzy zresztą na początku nie wierzyli w niego wcale.
    Olek rwie się do życia.
    Bardzo dużo rozumie, choć nie potrafi wypowiedzieć nawet sylaby - ale wierzę, że u w tej dziedzinie będzie lepiej.
    Po prostu postanowiłam być właśnie przy nim, choć tylko za pośrednictwem internetu (i czasem wpłat).

    OdpowiedzUsuń