środa, 26 grudnia 2012

Door Art, czyli

... Ursynowska Sztuka Akcji i Reakcji.

Tuż przed wigilią zostałam zaskoczona.
Zaskoczenie miało miejsce tuż przed częściowo szklanymi drzwiami wyjściowymi z naszego bloku.
Obiekt zaskakujący wyglądał tak:


Zadziwiła mnie inwencja oraz tok myślenia twórcy,
postanowiłam więc monitorować rozwój sytuacji.
Rozwój ów niebawem nastąpił, bowiem w wigilię obiekt został wzbogacony o dodatkowy element:


Jak widać niespójność pierwotnego komunikatu nie pozwalała spać spokojnie któremuś z mieszkańców przyzwyczajonemu do racjonalnego myślenia.
Akcja wywołała reakcję - doszło więc do interakcji.
Miałam jednak przeczucie, że to nie koniec, i...
nie myliłam się.



Ciekawa jestem, co będzie dalej.

Swoją drogą mój mąż jest przekonany, że komunikat pierwotny skierowany był do mnie.
Bo to ja trzaskam drzwiami - choć pewnie niewyłącznie.
Bardzo się staram, choć nie zawsze pamiętam.
Aby nie trzasnęły, moje drzwi trzeba przytrzymać i skupić na zamykaniu całą uwagę.
To znaczy, ja muszę.
A mam dyspraksję i co za tym idzie trochę za duże napięcie mięśniowe.
Może powinnam zamieszkać w szałasie?

14 komentarzy:

  1. komunikat na pewno był do mojej córki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zafascynowana życiem tej historii. Mam nadzieję, że to nie koniec.
    U nas nikt nic nie wiesza (buuu). W Krakowie, jeden raz zostaliśmy, (młodziutcy małżonkowie), upomnieni, za pomocą kartki - zamiast słuchać tak głośno muzyki, lepiej umyjcie podłogę pod wycieraczką!
    Ale ale, słowo małżonkowie, skojarzyło mi się ze słowem małżowina ...
    Aniu, jak się czuje Twoja świąteczna trąbka?!

    A może w drzwiach można by założyć podwójną uszczelkę lub cuś, co by wytłumiło uderzenie drzwi? I zapomnieć o tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O uszczelce muszę pomyśleć, choć nie wiem, czy się da. One są takie, że jak się je delikatnie nawet puści to i tak jest trzask.
      Trąbka i w ogóle ucho chyba lepiej, choć w styczniu mam kolejną wizytę szpitalną, na oglądanie wnętrza w dużym powiększeniu. Antybiotyk wreszcie skończyłam:)
      A jak Michera ci się podobał?
      Pytam, bo niebawem przecież dostaniesz nową dostawę z racji fotozagadki:) (niekoniecznie tego autora)

      Usuń
    2. Jak to?! Biust też uczestniczy?!

      Usuń
    3. Michera bardzo bardzo trudny. Myślałam, że do powolnego przeżuwania, a to bardziej przegryzanie jest. Wymaga solidnego przygotowania i zmusza moją zdziczałą, wiejską głowę do nie lada gimnastyki:)
      Odkurzam zwoje mózgowe i tropię ślady przyjaciela lacanisty i ledwie słyszalne echa teatrologii :)

      Usuń
    4. Erudycja Michery jest potężna i porażająca, wiem.
      Mam nadzieję, że uważasz, że warto było poprzegryzać.
      Następna będzie zupełnie inna - tez fantastyczna, ale do "połknięcia" i trwania w zachwycie:)

      Usuń
  3. Rzeczywiście zrobiła się z tego fajna akcja. Ciekawe co będzie dalej. Bardzo mi sięto podoba, fajnie że to tak uwaznie obserwujesz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pomyślałam o Tobie.
      Jak minęły Święta?

      Usuń
    2. można by ułożyć dwie osobne narracje - jedna pokazywałaby to, co było fajne, druga kładła by nacisk na to, co było trudne.
      Widzę jedno i drugie. Tak jak mówię, dwie niezależne opowieści. Nie wiem gdzie to się splata. Może podział na widoczne/niewidoczne

      Usuń
    3. Ale to dobrze, że jest, to fajne, że można splatać.
      I nie napisałaś "złe", tylko "trudne", zauważ:)
      Ściskam serdecznie:*

      Usuń
  4. Aniu, a ja czekam na Twój dopisek, w końcu jesteś w pewien sposób wywołana do ..drzwi;)

    OdpowiedzUsuń