wtorek, 9 października 2012

Światło rampy


Rampa była strasznie daleko, jakieś dwa kilometry za wsią.

Prowadziła do niej droga z płaskich kamieni, wznosząc się na pagórkach i opadając ku dolinom. Po jej obu stronach pola oraz drzewa, im dalej, tym więcej jabłoni o drobnych owocach. Po lewej mijało się samotny grób żołnierza z pierwszej wojny, okolony tujami.
Jeszcze kawałek i na horyzoncie pojawiały się zabudowania sąsiedniej wsi; wtedy trzeba było skręcić w lewo, na ścieżkę. Kilkadziesiąt metrów i już było się na rampie.

Z obu stron stały pociągi towarowe: po prawej jeden, a po lewej dwa długie szeregi. W najdawniejszych czasach, jakie pamiętam, były jeszcze całe, potem traciły deski i część metalowych elementów – zaczęły wyglądać jak przedpotopowe zwierzęta z nagimi żebrami. Przeskakując z wagonu do wagonu, trzeba było uważać, by nie trafić w wyrwę w podłodze; czasem szło się jak po drabince, a pomiędzy prętami rosła trawa, coraz wyższa. Widywało się też znaki życia – ktoś tu czasem spał, ktoś coś pił – ale było to życie inne, zdziczałe, życie na bocznym torze.

Najbardziej ciągnęło mnie jednak w przestrzeń pomiędzy dwoma szeregami pociągów, rodzaj korytarza szerokiego mniej więcej na półtora metra, biegnącego prawie bez końca na linii wschód-zachód. Gdy słońce wpadało tam o świcie, nie wychodziło aż do zmroku; latem było słychać, jak przysmaża ściany wagonów – zardzewiały metal robił się gorący, powietrze falowało, świerszcze cykały jak obłąkane.

To była inna strefa, ciepłe kraje z błękitną cykorią podróżnik i roślinnością, zdawałoby się, półpustynną, ale najlepsze były jeżyny, które dojrzewały tam dobry miesiąc wcześniej niż gdzie indziej, a nigdzie nie były tak słodkie.


Czasem śni mi się, że patrzę przez tory, na horyzont, a tam, jak fatamorgana, wznoszą się budynki wielkiego miasta. 

4 komentarze:

  1. przywołałaś moje obrazy z dzieciństwa.. godzinę o nich myślałam..

    OdpowiedzUsuń
  2. Wita Cię dziecko, krakowskiej bocznicy kolejowej!:)
    Wagony zwierzęce, masywne kółka do przypinania byków, leciutki zapach moczu, który nie był odstręczający. I żelazny świat podwozi pociągów, gdzie ukrywaliśmy się przed strażnikami. Rodzice nic o tym nie wiedzieli.
    A ja znów się rozpływam w Twojej gorącej krainie Korytarza Wschód-Zachód ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie wagony mogą być kopalnią symboli i znaczeń, zwłaszcza przeżywane w dzieciństwie.
      A ja zauważam, że im więcej piszę, tym więcej wspomnień staje się wyraźnych - i tym więcej chce mi się pisać...

      Usuń