poniedziałek, 7 maja 2012

Drugi kot M.


W samym rogu pokoju jest niski stolik przykryty serwetą – jego krótszy bok sąsiaduje z pianinem, dłuższy – zastawiony jest fotelem.
Siadam na fotelu, osuwam się nisko i tak, prawie leżąc, mogę włożyć rękę pod poręcz i dalej, pod blat stolika.
Czuję ją wtedy. Zaczynam głaskać, a po chwili już ona przejmuje kontrolę: podstawia grzbiet, boki i brzuch, gładzi łebkiem wnętrze mojej dłoni, ociera się bokiem pyszczka, nadstawia szyję. Co jakiś czas delikatnie ujmuje w zęby mój nadgarstek.
Wydaje się, że nigdy nie ma dosyć.

M. jest w szpitalu, a ja przychodzę, by głaskać niewidzialnego kota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz